W Polsce przybywa dzieci, które nie są poddawane obowiązkowym szczepieniom. W 2021 r. było ponad 60 tys. odmów szczepienia, podczas gdy 10 lat wcześniej, mniej niż 5 tys.
Antyszczepionkowa propaganda, manipulacje i kłamstwa dystrybuowane na szeroką skalę zbierają swoje, nierzadko śmiertelne, żniwo i nie dotyczy to tylko Polski – ostrzega minister zdrowia Adam Niedzielski.
Szef MZ powiedział PAP, że nie jest zwolennikiem wprowadzania przymusu szczepiennego szerszego niż obecnie obowiązujący, ale promowania wiedzy.
„Żyjemy w środowisku demokratycznym, nie będziemy przyjmowali wzorców charakterystycznych dla Chin. Szczepienia, które dziś są dobrowolne, dobrowolne pozostaną. Odnosi się to także do szczepień przeciw COVID-19. Dogmat, że podstawą jest decyzja i wybór jednostki, opiekunów i rodziców, nie zmieni się. My dostarczamy wiedzę, by właściwie podejmować tę decyzje” – zaznaczył.
Szczepienia obowiązkowe u dzieci i młodzieży do 19. roku życia realizowane są w Polsce według określonego kalendarza. Obowiązkowe są szczepienia m.in. przeciwko gruźlicy, błonicy, krztuścowi, polio, odrze, śwince, różyczce, tężcowi i wirusowemu zapaleniu wątroby typu B.
W Polsce co roku wykonuje się kilka milionów szczepień obowiązkowych. Odsetek osób zaszczepionych nadal jest wysoki, ale w ostatnich latach coraz więcej rodziców nie zgadza się na nie. W 2010 liczba przypadków uchylania się od obowiązkowych szczepień wynosiła 3437, w 2011 roku – 4689, a w roku 2020 – 50 575.
Szef MZ pytany przez PAP, o najnowsze dane podał, że z danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego – Państwowego Zakładu Higieny wynika, że w 2021 r. było ponad 60 tys. odmów, a tegoroczna ich liczba będzie zbliżona lub nawet wyższa.
Na pytanie, czy resort, by przeciwdziałać temu problemowi, planuje podjąć działania – legislacyjne, edukacyjne lub administracyjne – minister powiedział, że jest zwolennikiem edukacji i promocji, a nie przymusu i kar.
„Ze szczepieniami w Polsce, generalnie jest ostatnio problem. Widać to choćby, jeśli chodzi o szczepienie przeciw COVID-19. Trzecią dawką przyjęło 12 mln Polaków, a czwartą już tylko 2,5 mln osób. Widać, że zainteresowanie maleje i nawet uruchamianie kolejnych kampanii nie przynosi efektów” – wskazał minister Niedzielski.
„Mówię o tym nieprzypadkowo, bo to rzutuje na inne szczepienia. Okres pandemii i działania ruchów antyszczepionkowych podważających celowość szczepień przeciw COVID-19 nie pozostaje bez wpływu na decyzje rodziców” – dodał.
Pytany, o kontrole inspekcji sanitarnej i nakładane grzywny za uchylanie się od obowiązku szczepień, minister stwierdził, że „postępowania te są niestety długotrwałe i mało skuteczne”.
„Z punktu widzenia ministra zdrowia znacznie lepiej jest przekonywać niż karać. Rzeczywistość jest smutna. Jest natłok, istny zalew doniesień o szczepieniach, które są manipulacjami i kłamstwami, dystrybuowanymi nierzadko na ogromną skalę. Ta antyszczepionkowa propaganda zbiera swoje, niestety także śmiertelne, żniwo” – zaznaczył.
Skala zjawiska związanego z manipulacjami jest – jak kontynuował – tak ogromna, że nie można w sposób usystematyzowany opowiadać na każdy abstrakcyjny zarzut. Choć jak wyjaśnia ministerstwo stara się systematycznie walczyć z fake newsami i promować wiedzę opartą na faktach.
Pytany czy resort rozważa wprowadzenie „odgórnie” rozwiązania, by wykonanie obowiązkowych szczepień byłoby kryterium przyjęcia do publicznych żłobków i przedszkoli, szef MZ przypominał, że samorządy mają taką możliwość.
„Samorządy, które są bardziej zdeterminowane podejmują takie działania. Możliwości i instrumenty prawne są” – wskazał.
„Ja nie jestem zwolennikiem wprowadzania przymusu szczepiennego. Żyjemy w środowisku demokratycznym, nie będziemy przyjmowali wzorców charakterystycznych dla Chin. Szczepienia, które dziś są dobrowolne, dobrowolne pozostaną. Odnosi się to także do szczepień przeciw COVID-19. Dogmat, że podstawą jest decyzja i wybór jednostki, opiekunów i rodziców, nie zmieni się. My dostarczamy wiedzę, by tę decyzję podejmować właściwie” – dodał.
Eksperci alarmują, że jeśli spadek liczby zaszczepionych w populacji pogłębi się do 80-85 proc., to dojdzie do powrotu chorób, które dotychczas były skutecznie zwalczane, np. odry i krztuśca. (PAP)
Autor: Katarzyna Lechowicz-Dyl
ktl/ mhr/