Puchar Narodów hokeistów na trawie – Polska – Nowa Zelandia 2:4

Polscy hokeiści na trawie przegrali w Gnieźnie z Nową Zelandią 2:4 (1:2) w swoim pierwszym spotkaniu Pucharu Narodów. W sobotę w kolejnym meczu podopieczni Dariusza Rachwalskiego zmierzą się z Koreą Południową.

Polska – Nowa Zelandia 2:4 (1:2).

Bramki – dla Polski: Damian Jarzembowski (23-krótki róg), Maksymilian Koperski (33); dla Nowej Zelandii: Brad Read (9), Jake Smith (16), Jonty Elmes (38), Simon Child (53).

Turniej w Gnieźnie to największa impreza hokejowa organizowana w Polsce od ponad 30 lat. Stawką jest awans do Pro League, rozgrywek o charakterze komercyjnym, ale porównywalnych do Ligi Narodów w siatkówce. Biało-czerwoni jako gospodarz otrzymali szansę startu w tych zawodach, bowiem obecny ranking polskiej reprezentacji (28. lokata) wyklucza ją z udziału w tego typu imprezach.

Pierwszym rywalem biało-czerwonych była sklasyfikowana na 11. pozycji w światowym rankingu Nowa Zelandia, która została zdegradowana z Pro League. 17 miejsc różnicy to w hokeju na trawie duża różnica poziomów, ale na gnieźnieńskim boisku tego nie było widać.

To gospodarze na początku stworzyli lepsze sytuacje, rywale natomiast wykorzystali swoją pierwszą szansę. Tuż po rozpoczęciu drugiej kwarty Nowozelandczycy podwyższyli wynik i najwyraźniej poczuli się zbyt pewnie. Damian Jarzembowski zdobył kontaktowego gola po krótkim rogu, a osiem sekund przed zakończeniem pierwszej połowy Polacy wywalczyli rzut karny. Gracjan Jarzyński nie trafił jednak w światło bramki.

Biało-czerwoni nie rezygnowali i po składnej akcji na początku trzeciej kwarty Maksymilian Koperski wyrównał stan meczu. Nowozelandczycy przejęli inicjatywę, ale gospodarze bynajmniej nie ograniczyli się tylko do obrony. Polacy wywalczyli pięć krótkich rogów, ale jakość ich wykonania pozostawiała wiele do życzenia, bowiem niektóre próby nie zostały nawet zakończone strzałem. Ostatecznie biało-czerwoni przegrali 2:4, ale ten wynik wstydu im nie przynosi.

„Mogliśmy pokusić się o coś więcej, mieliśmy swoje szanse, ale ich niestety nie wykorzystaliśmy. Zabrakło wykończenia, a co do rzutu karnego, no cóż, zdarzają się takie sytuacje i nic już nie zrobię” – przyznał po meczu Jarzyński.

Z kolei trener Rachwalski nie ukrywał, że nie tylko rywal było dla niego dużą niewiadomą. Nie do końca wiedział też, czego może spodziewać się po swoich zawodnikach, bowiem był to pierwszy mecz reprezentacji w tym roku.

„Graliśmy z drużyną, która zakwalifikowała się do igrzysk w Paryżu, więc ciężko można było mieć jakiekolwiek oczekiwania. Skupiliśmy się na sobie, wiedzieliśmy, że będziemy musieli dużo pracy włożyć w defensywę, dlatego gorzej to wyglądało w ofensywie. W drugiej połowie poprawiliśmy naszą grę, było sporo sytuacji, stałych fragmentów gry. I tego mi trochę żal, bo gdy gra się z takim zespołem jak Nowa Zelandia, to te sytuacje trzeba wykorzystywać” – podsumował szkoleniowiec polskiej reprezentacji.

„Z drużyny jestem dumny, chłopacy zostawili kawał serducha. Mecz był otwarty, mogliśmy osiągnąć lepszy rezultat, a nawet zdobyć punkty. Wyciągamy wnioski i gramy dalej” – dodał.

Wyniki piątkowych meczów:

grupa A 
Malezja – Pakistan     4:4 (3:0)
Francja – Kanada       4:0 (1:0)

grupa B

RPA – Austria          3:4 (2:3)
Polska – Nowa Zelandia 2:4 (1:2)

(PAP)

autor: Marcin Pawlicki

lic/ cegl/

Komentarze
Ładowanie...