Wiceprezydent Krakowa: mamy coraz więcej uchodźców, potrzebujemy więcej żywności
Żywność długoterminowa i krótkoterminowa oraz leki – to jedne z najpilniejszych potrzeb Krakowa, do którego każdego dnia przyjeżdżają setki kolejnych uchodźców z Ukrainy. Apelujemy o przekazywanie darów, bo narastają problemy z zaopatrzeniem – mówił wiceprezydent miasta Andrzej Kulig.
„Wczoraj Kraków przyjął około tysiąca uchodźców, dziś przybywają kolejne setki” – mówił wiceprezydent podczas piątkowego spotkania z mediami. Samorządowiec rozmawiał z dziennikarzami na Stadionie Miejskim im. H. Reymana, gdzie trwa zbiórka darów dla Ukraińców, którzy uciekli przed wojną, oraz tych pozostających w kraju.
Jak przypomniał samorządowiec, to dopiero początek napływającej fali potrzebujących, więc każdego dnia potrzeby narastają. „Na razie jesteśmy w stanie podołać tym, związanym z zapewnieniem im dachu nad głową. Rozlokowaliśmy ich w obiektach miejskich i hotelach” – przypomniał.
Wiceprezydent poinformował, że prężnie działa punkt recepcyjny na dworcu głównym, przejęty przez urząd miasta ze względu na „różnego rodzaju kwestie logistyczne, związane z dostarczaniem żywności i (organizowaniem) miejsc pobytu”. „Wspólnie z panem wojewodą uznaliśmy, że lepiej będzie, jeśli będzie to jeden punkt prowadzony przez nas. On skupi się na pozostałych, mniejszych gminach” – wyjaśnił Andrzej Kulig.
Samorządowiec wskazał, że w związku z masowym napływem kolejnych osób, „narastają problemy z zaopatrzeniem”. „Stąd gorący do apel do wszystkich, aby podarowali żywność. Indywidualnie przekazujemy ją uchodźcom, którzy tutaj przychodzą, ale też do miejsc, gdzie oni się znajdują. Nie ukrywam, że każdego dnia potrzeba jej coraz więcej” – podkreślił wiceprezydent. Przypomniał, że część zapasów wysyłana jest też na Ukrainę, gdzie trafia zarówno do cywilów, jak i tych walczących. „W niektórych miejscach panuje już głód” – zaznaczył.
Wiceprezydent poinformował, że za granicę pojechało już ponad 20 tirów pełnych darów, a każdego dnia z Krakowa wyjeżdżają kolejne. Jadą one pod konkretne adresy, m.in. szpitali i przekształconych w nie sanatoriów. „Nie chcę podawać dokładnych lokalizacji (tych miejsc), ale z każdego z nich dostajemy podziękowania, dokumentację zdjęciową, która – gdy przyjdzie na to czas – zostanie upubliczniona” – doprecyzował Kulig.
Zbiórka na stadionie trwa do odwołania – w tygodniu od godziny 12 do 18, a w weekend od 9 do 18. Więcej informacji na jej temat znaleźć można na stronie miasta www.krakow.pl. Najbardziej potrzebne są: żywność krótkoterminowa i długoterminowa, leki oraz baterie i inne nośniki energetyczne. Odzież przyda się w mniejszym stopniu, bo zebrano jej już bardzo dużo; wciąż potrzebne są natomiast koce i materace.
„Potrzebne są również wytwornice prądu elektrycznego, bo ostatnimi celami rakiet rosyjskich są elektrownie” – dodał wiceprezydent. „Dzisiaj rozmawiałem z panią, której siostra i matka pozostały w przejętym przez Rosjan Chersoniu. Nie ma z nimi kontaktu. Jednym z najważniejszych zadań jest dotrzeć do nich z jakąkolwiek pomocą” – mówił samorządowiec.
Uruchomiony został dodatkowy magazyn w Muzeum Inżynierii Miejskiej, a dary od instytucji zbierane są w magazynie przy ul. Bartników 10 na Rybitwach.
Wiceprezydent zapewnił, że odzew – zarówno ze strony mieszkańców miasta, jak i całego województwa, a także rodaków za granicą – jest ogromny. „Jesteśmy w kontakcie z Polonią amerykańską, która część darów przekaże przez Kraków, część przez służby dyplomatyczne. Kontaktuję się też z konsulem generalnym z Belfaście, bo Polonia irlandzka również przekazuje dary” – wskazał Kulig. Jak dodał, dostawy potrzebnych rzeczy idą też z Dortmundu i Norymbergii.
Kulig poinformował również, że kilka instytucji miejskich, m.in. MOPS i zarząd zieleni wyszły z inicjatywą przedstawienia ofert pracy dla kobiet, które uciekły z Ukrainy. Mogłyby one pracować z uchodźcami, a dzięki temu zarabiać własne pieniądze.(PAP)
nak/ ok/