Wojewoda wielkopolski: musimy pomóc jeszcze kilkudziesięciu osobom z hotelu Ikar
Ponad 100 osób, ukraińskich mieszkańców hotelu Ikar w Poznaniu wyraziło wolę zamieszkania w Pałacu w Biedrusku, cały czas szukamy rozwiązania dla kilkudziesięciu osób z Ikara – powiedział w czwartek PAP wojewoda wielkopolski Michał Zieliński.
W czwartek wojewoda spotkał się z ukraińskimi uchodźcami z hotelu Ikar. W hotelu mieszka ich 250, niedawno dowiedzieli się, że do końca listopada będą musieli opuścić obiekt. W spotkaniu, na zaproszenie wojewody, brał udział także konsul generalny Ukrainy we Wrocławiu Jurij Tokar.
W trakcie spotkania Ukraińcy prosili wojewodę o pomoc w przesunięciu terminu ich wyprowadzki z Ikara. Przekazali mu też petycję z prośbą o pomoc przy wstrzymaniu wysiedlenia. Mówili, że przeprowadzka oznacza dla wielu z nich utratę możliwości pracy zarobkowej, korzystania z regularnej opieki medycznej i rehabilitacji. To też problem dla rodziców dzieci w wieku szkolnym.
Ukraińcy, którzy zostali zakwaterowani w Ikarze po lutowej inwazji Rosji na Ukrainę to m.in. matki z dziećmi, osoby chore i niepełnosprawne. Muszą się wyprowadzić, bo właściciel hotelu w grudniu rozpocznie planowany od 2019 roku remont obiektu.
We wtorek służby wojewody przekazały, że ukraińscy uchodźcy będą mieli szansę nadal mieszkać razem: właściciel Zespołu Pałacowo-Parkowego Pałac w Biedrusku zaoferował dla nich blisko 200 miejsc. Obywatele Ukrainy zostaną ulokowani w pokojach z pełnym węzłem sanitarnym. Zgodnie z deklaracją właściciela obiektu pokoje zostaną przystosowane do potrzeb poszczególnych rodzin.
„Po deklaracji właściciela kompleksu w Biedrusku ponad 100 osób, mieszkańców hotelu Ikar zadeklarowało gotowość zamieszkania w tym miejscu. To rozwiązanie pojawiło się po tym, jak wpłynęły postulaty, że mieszkający od miesięcy w Ikarze zżyli się ze sobą i sobie wzajemnie pomagają. Znaleźliśmy miejsce, gdzie mogą dalej mieszkać razem. Właściciel obiektu nie wskazał terminu zakończenia współpracy z naszym urzędem na rzecz uchodźców” – powiedział PAP wojewoda.
„Część mieszkańców już wcześniej wyraziło zainteresowanie lokalizacjami, które zaproponowaliśmy. Będziemy rozmawiali dalej, szukamy też kolejnych lokalizacji – chodzi nam o to, by wszyscy mieli dach nad głową, wyżywienie, by czuli się bezpieczni i zaopiekowani. Z każdą osobą będziemy rozmawiali indywidualnie, będziemy rozwiewali wątpliwości” – dodał.
Jak wyjaśnił czwartkowe spotkanie w Ikarze kierowane było do osób, którym zależy na pozostaniu pod dotychczasowym adresem. „Decyzja o konieczności wyprowadzki z Ikara jest decyzją Polskiego Holdingu Hotelowego, nie mogę wchodzić w kompetencje właścicieli obiektu” – powiedział. Wojewoda zapewnił, że jest w stałym kontakcie z PHH.
Rzeczniczka Polskiego Holdingu Hotelowego Magdalena Szefernaker mówiła PAP, że remont należącego do Grupy PHH hotelu w Poznaniu planowany był już od 2019 r. Termin był wielokrotnie przesuwany; od tego czasu hotel wykorzystywany był jako izolatorium, miejsce zamieszkania uchodźców z Afganistanu i, obecnie, z Ukrainy.
„Odsuwaliśmy rozpoczęcie remontu tak długo, jak tylko było to możliwe. Nie możemy już dłużej przesuwać tego terminu. Wynika to nie tylko z podpisanych umów i zaciągniętych zobowiązań, ale również z faktu, że budynek wymaga dostosowania do obecnie obowiązujących przepisów budowlanych, które zmieniały się na przestrzeni lat” – powiedziała PAP Szefernaker.
Większość mieszkańców hotelu pochodzi z terenów okupowanych, ostrzeliwanych i zniszczonych wskutek działań wojennych, m.in. z Mariupola, Charkowa, obwodu charkowskiego, Mikołajowa, Nowej Kachowki i Melitopola. Część obecnych na czwartkowym spotkaniu osób wyrażało wątpliwości, czy Biedrusko, teren sąsiadujący z poligonem wojskowym, to dobra lokalizacja dla uciekających przed wojną.
„Specyfiką Poznania jest, że mamy tu wiele obiektów militarnych – z rozległym poligonem niedaleko granic jednej strony miasta i z lotniskiem wojskowym po drugiej stronie. W okolicach tych obiektów już dziś mieszka wielu uchodźców z Ukrainy” – powiedział wojewoda.
Konsul generalny Ukrainy we Wrocławiu powiedział po spotkaniu w hotelu, że Ukraina docenia fakt, że Polska, Wielkopolska i Poznań otworzyły drzwi dla jej potrzebujących obywateli. „Oczywiście musimy przestrzegać polskiego prawa. Jeżeli są jakieś wymogi – trzeba się do nich dostosować. Bardzo się cieszę, że w obecnej sytuacji wojewoda znalazł alternatywę dla naszych obywateli, inne miejsce, gdzie można zamieszkać” – powiedział Jurij Tokar.
Podkreślił, że prosił wojewodę o szczególne wsparcie tych uchodźców, którzy są w najtrudniejszej sytuacji, by nie pogorszyć ich warunków lokalowych. „Otrzymałem zapewnienie, że tak będzie” – powiedział.
Ksenia, obecna mieszkanka hotelu Ikar powiedziała PAP, że najlepszym rozwiązaniem dla mieszkających w tym miejscu Ukraińców byłoby pozostanie w Ikarze przynajmniej przez zimę, najchętniej – do końca roku szkolnego. Przyznała, że obiekt w Biedrusku jest bardzo interesującym, bardzo atrakcyjnym miejscem, ale to jednak lokalizacja poza Poznaniem.
„Teraz szkołę dla naszych dzieci widać z okien hotelu. Tu blisko mamy pracę. My wszędzie poruszamy się pieszo lub komunikacją publiczną – dojazd do szkoły, pracy po ciemku z Biedruska może być problemem. W Biedrusku jeszcze nie byłam, ale widziałam zdjęcia – piękny, duży pałac, pięknie wyposażony – aż strach, żeby nic nie zostało uszkodzone” – powiedziała.
Jak podkreśliła, jej zdaniem przedstawiciele polskich władz poważnie traktują problem mieszkańców Ikara, czego dowodem jest także czwartkowe spotkanie z udziałem wojewody.
Według szacunków służb wojewody na terenie Wielkopolski mieszka przynajmniej 100 tys. obywateli Ukrainy, którzy trafili do Polski po inwazji Rosji na początku roku.
W hotelu Ikar od kwietnia 2020 r. do lipca 2021 r. funkcjonowało izolatorium. We wrześniu 2021 r. hotel przyjął ponad 100 uchodźców z Afganistanu, którzy przebywali tam do grudnia 2021 r. Od lutego 2022 r. przebywają w nim Ukraińcy.
Służby wojewody informowały we wtorek, że kompleks w Biedrusku znajduje się kilka kilometrów od granicy Poznania. Uchodźcy będą mieli 250 m do przedszkola i szkoły podstawowej, 10 min. do przystanku autobusowego. W okolicy są sklepy, przychodnia lekarza rodzinnego i apteka. Według służb wojewody właściciel obiektu w Biedrusku zadeklarował, że część osób może wprowadzać się praktycznie od razu.(PAP)
Autor: Rafał Pogrzebny
rpo/ mhr/