Wołodymyr: Tu możemy patrzeć w niebo, a dzieci nie reagują płaczem na każdy głośniejszy dźwięk

Tu możemy patrzeć w niebo, a dzieci nie reagują płaczem na każdy głośniejszy dźwięk – powiedział PAP 67- letni uchodźca Wołodymyr. W Poznaniu, razem z żoną i dwiema wnuczkami, czekał na pociąg do Berlina.

„Do polskiej granicy jechaliśmy kilka dni, samochodem. Ja, moja żona, nasze dwie wnuczki. Samochód prowadził mój syn, ale tam musieliśmy się pożegnać. Moja żona, dzieci, straszliwie płakali, bo Ivan wrócił do naszego miasta, 600 kilometrów od granicy, żeby walczyć. Obiecał, że się zobaczymy” – powiedział Wołodymyr.

Z Ukrainy wyjechali z kilkoma walizkami, dzieci swoje rzeczy i ulubione zabawki zapakowały do plecaków. „Wcześniej przed każdą podróżą zawsze robiliśmy listę, co zabrać, co może nam być potrzebne. Teraz na pakowanie nie było czasu, dopiero tu sobie przypominamy, co mogliśmy zabrać. Wrzuciliśmy do toreb tylko kilka rzeczy, dokumenty, leki” – powiedział.

Z polskiej granicy do Poznania Wołodymyr wraz z żoną i wnuczkami dotarł pociągiem. Z Poznania jadą do Berlina, gdzie mieszka ich drugi syn.

„Syn chce nas tam przyjąć, zostaniemy z jego żoną i dziećmi, a on sam chce wracać na Ukrainę. Moja żona bardzo to przeżywa, cały czas płacze. Ale już tutaj możemy przynajmniej patrzeć w niebo, nie bać się, że nadleci jakiś samolot, coś zrzuci, a dzieci nie zareagują płaczem na każdy głośniejszy dźwięk” – powiedział.

Dodał, że jest poruszony tym, jak zachowują się Polacy względem Ukraińców. „Ja mam już swoje lata, historię pamiętam, różnie między nami było, dlatego też chcemy powiedzieć – wielkie dziękuję za wasze serce. Za to, że historia jest historią, a teraz umiecie pokazać, jak wielkie mają serca Polacy, my tego nie zapomnimy” – podkreślił.

Wołodymyr powiedział PAP, że liczy na to, że wróci do własnego domu – prędzej czy później. „Mam już swoje lata, jesteśmy trochę schorowani, ale ja wiem, że wrócę, że to się kiedyś przecież skończy. Musi skończyć” – podkreślił. (PAP)

autor: Anna Jowsa

ajw/ ok/

Komentarze
Ładowanie...